Z marką ORGANIQUE nie mam jakoś wiele doświadczenia, ale produkty na które trafiam sprawdzają się u mnie i dają mi dużo przyjemności w używaniu. Może powinnam się nią bardziej zainteresować? Może powinnam w nią bardziej zainwestować? W moich ostatnich ulubieńcach widzieliście kosmetyk, o którym będzie dziś mowa. Chodzi oczywiście o tytułowy balsam do ciała o zapachu żurawiny. Idealny na jesienne i zimowe wieczory. Zapraszam do lektury dzisiejszego posta!
Balsam do ciała z masłem Shea – odżywia – nawilża – wygładza
Odżywczy balsam o słodko – kwaśnym zapachu żurawiny, przeznaczony do pielęgnacji skóry suchej, szorstkiej i podrażnionej. Receptura tego kosmetyku została opracowana na wyjątkowych właściwościach masła Shea, wosku pszczelego i wysokiej jakości olejów : sojowego, awokado i z pestek winogron. Masło Shea to bogate źródło witamin A, E i F oraz cennych kwasów tłuszczowych. Poprawia jędrność i elastyczność, wzmacnia cement międzykomórkowy, chroni przed szkodliwym działaniem czynników zewnętrznych i jest dobrze tolerowany przez skórę. Masło wzbogacone odżywczymi olejkami przywraca miękkość i gładkość, zapewnia długotrwały komfort przesuszonej skórze.
Opakowanie jest maleńkie i zawiera tylko 100 ml produktu.
Jego cena to: ok. 40,00 zł
Przydatność od otwarcia : 12 miesięcy
W składzie, już na pierwszym miejscu znajdziemy masło Shea, następnie wosk pszczeli, olej sojowy, olej z awokado, olej z pestek winogron, związki zapachowe, kwas cytrynowy i askorbinowy itd.
Po otwarciu opakowania ukazuje się nam zbita, twarda konsystencja przypominająca troszkę smalec. Do tego ulatnia się cudownie słodko – kwaśny aromat żurawiny.
Aby wydostać masełko musimy lekko je rozetrzeć pod palcami i dopiero tak miękki produkt rozcieramy w dłoniach i aplikujemy na nasze ciało.
Przez swoją konsystencję i mimo swojej pojemności kosmetyk ten jest niesamowicie wydajny!
Przypomina mi troszkę naturalne masła do ciała Shea Life, które uwielbiam i często do nich wracam.
Po rozsmarowaniu produktu na ciele mamy lekką, tłustą warstwę, która stopniowo się wchłania.
Zapach utrzymuje się na skórze bardzo, bardzo długo i umila tym samym wieczorny relaks.
Już następnego dnia widzimy iż skóra staje się bardziej nawilżona, delikatna i miękka.
Znikają szorstkości, suche skórki i lekkie podrażnienia.
Ze względu na brak parafiny w składzie nie musicie też obawiać się o zapchane pory, czy inne niespodzianki.
Rewelacyjny produkt jako nawilżacz, wspomagacz codziennej pielęgnacji oraz kosmetyk do aromaterapii. Gorąco polecam Wam wypróbowanie tego masełka, a w ofercie znajdziecie też inne zapachy.
Moje Must Have na najbliższy sezon, a jaki jest Wasz ulubiony balsam czy też masło w tym okresie?
XOXO
Ostatnio kupiłam balsam grecki z tej firmy i również jestem zachwycona działaniem, ale przede wszystkim długo utrzymującym się zapachem 🙂 Zdarza mi się nawet odrobinę wetrzeć w szyję – jako perfumy 😉 Zapach jest obłędny… Dodatkowo używam rękawicy do peelingu ciała – Kessa i ten duet jest nie do przebicia 🙂
Nad tym greckim też się zastanawiałam i nie mogłam wybrać. ostatecznie padło na żurawinę, ale po greckie cudo też sięgnę 🙂
Z Organique polecam ci peeling enzymatyczny i glinki są na prawdę świetne 😉
Bardzo dziękuję! Chętnie przetestuję :*
Chcę, bardzo! Zwłaszcza teraz, na jesień 😉 zamiast tego jednak aktualnie kończę niezłe masło z Mixa, które pod względem działania jest dobre, ale niestety zapach zawodzi – ot zwykły "kosmetyczny" 🙁
Polecam, bo już sam zapach jest super a działanie pierwsza klasa!
Jestem bardzo ciekawa jak pachnie!
Obłędnie 🙂
Ostatnio identyczny balsam umila i moje wieczory 🙂
Lubię masło shea we wszelakiej postaci. W takim masełkowo – pachnącym wydaniu niewątpliwie wzbudza zainteresowanie 🙂