O ile nie jestem fanką śniadaniowej owsianki, o tyle uwielbiam stosować ją w pielęgnacji. Moje pierwsze zetknięcie z tego typu produktem miało miejsce kilka lat temu, kiedy marka The Body Shop posiadała podobną maseczkę w serii swoich kosmetyków. Dobrze wspominałam działanie takiego specyfiku i gdy usłyszałam, że również LUSH ma w ofercie maskę tego typu postanowiłam spróbować. Dodatkowo skłoniły mnie również pozytywne opinie innych blogerek i youtuberek, które wychwalały ten kosmetyk pod niebiosa. Dlatego też, będą ostatnio we Włoszech wrzuciłam małe opakowanie do koszyka, a po powrocie do Polski od razu zabrałam się za pierwsze testy. Co z tego wynikło???
LUSH OTIFIX FRESH to maseczka przeznaczona głównie do skóry suchej. Posiada ona bardzo ciekawy skład, w którym znajdziecie między innymi banany odpowiedzialne za wygładzenie i nawilżenie, czy też owies o działaniu przeciwzapalnym, a także migdały i miód.
W zawiązku z tym, że jest to produkt praktycznie w 100% naturalny musimy przechowywać go w lodówce, a świeżość zachowuje przez 4 tygodnie od jej przygotowywania.
Jak ją stosujemy? Po wyjęciu z lodówki, nakładamy na twarz pomijając okolice oczu na 5-10 minut. Po upływie tego czasu zmywamy maseczkę letnią wodą. Nic prostszego!
Zwróćmy teraz uwagę na dokładniejszą analizę składu tego produktu. Znajdziemy tu glicerynę, świeże banany, mąkę z owsa, zmielone migdały, masło Illipe, kaolin, talk, wanilię i jej ekstrakt, olej sandałowy, ekstrakt z gardenii, związki zapachowe, itd. Przyznaję, że jest interesująco, a nawet mamy tu bombę składników aktywnych o bardzo dobrym działaniu na naszą skórę.
Całe to połączenie daje niesamowite doznania zapachowe i uwaga, bo można się pomylić wyciągając maseczkę z lodówki i ją zjeść hahah Oczywiście jeśli nie wiemy, że jest to produkt do twarzy!
Teraz szczegóły takie jak opakowanie etc. Dostaniecie maseczkę w małym słoiczku 75 g w cenie ok. 10 euro. LUSH niestety nie jest dostępny w Polsce, więc albo zamawiacie ją przez internet, albo kupujecie stacjonarnie. Jak możecie również zauważyć po tytule tego posta, we Włoszech maska ma inną nazwę niż standardowo. Dlaczego? Taka polityka firmy!!!!
Co ciekawe, na opakowaniu znajdziecie informację o tym, że jest ono wielokrotnego użytku i jeśli zbierzecie ich 5 to otrzymacie 1 świeżą maseczkę gratis!!!
Pytanie za 100 pkt! Czy rzeczywiście ten produkt zasługuje na takie OCH i ACH???? Czy rzeczywiście wart jest tych 40 zł? Szczerze? NIE!
- Po pierwsze nie podoba mi się twarda konsystencja, która sprawia, że ciężko aplikuje się ten kosmetyk na nasz twarz. Jest to coś w rodzaju mocno zbitego masła, które dosłownie trzeba rozsmarować na skórze. Owszem czujemy tu drobinki składników, ale nie są one na tyle ostre by można było wykonać dodatkowy peeling. Poza tym, musimy aplikować maskę nad umywalką bo lubi odpadać nam z twarzy.
- Po drugie, za każdym razem gdy ją aplikowałam odnosiłam wrażenie chłodzenia ( bo wyjęta z lodówki ) i nic poza tym. Moja skóra ani jej nie wchłaniała, a tym bardziej nie stawała się bardziej miękka, napięta czy nawilżona. Zmywanie maseczki powodowało dodatkowo, że na skórze nie pozostawał żaden oleisty film czy warstwa odżywcza.
- I ostatnia ważna kwestia. Rozumiem, że jest to produkt naturalny, ale mamy bardzo mało czasu by go zużyć. Szkoda tych 10 euro na 75 g!!! Szkoda, by maseczka nam się przeterminowała i szkoda, że tak słabo działa. Jeśli mam być z Wami totalnie szczera to nie rozumiem tego całego zachwytu nad nią! Albo moja skóra ma inne wymagania, albo ten produkt jest dla mnie za słaby! Cieszę się natomiast, że nie doszło do podrażnienia i spokojnie mogłam używać maskę. Polecać jej jednak Wam nie będę! Choć kto wie, że u Was sprawdzi się lepiej niż u mnie 😉
już mi chyba przeszła ochota na Lusha, nie jestem w stanie wykończyć żadnej marki w terminie… teraz moja miłość kwitnie do Rituals <3
A ja jeszcze nie znam Rituals i mam straszną ochotę na markę 😉
Szkoda że się nie sprawdziła. Chciałabym kiedyś wypróbować kosmetyki tej marki 🙂
Mam nadzieje, że Lush otworzy kiedyś sklep w Polsce 😉
Marzy mi się wypróbowanie ich kosmetyków, mam na oku kilka masek do twarzy 😀
Ja już mam listę kolejnych kosmetyków i tylko czekam na wyjazd do Włoch, by znów coś upolować 😉
Ja ją uwielbiam, dla mnie to najlepsza maseczka Lusha. Co do konsystencji to pewnie zależy kto kręci bo nigdy nie wydała mi się zbyt twarda. Dla mojej suchej skóry rownież działanie było super!
Ja nie znam innych maseczek, ale ta się u mnie nie sprawdziła 🙁
Bardzzo lubie maseczki lush i mam w planach wyprobowac wszystkie. Te takze.
Dokładnie , miałam te same wrażenia! Na mnie żaden z lushowych produktôw nie zrobił wrażenia szczerze môwiàc��