Lubicie maseczki glinkowe? Jeśli o mnie chodzi to uwielbiam ich działanie, ale nie znoszę ich zmywać 😉 Niestety nie zawsze trafiam na dobre tego typu preparaty. Co więcej, bywa że potrafią one podrażniać moją skórę, jednak … Ostatnio w mojej pielęgnacji pojawiła się odżywcza maska węglowa od Origins. Czy przypadła mi do gustu? Czy sprawdziła się na mojej wrażliwej skórze? Tego dowiecie się z dzisiejszego posta!
ORIGINS CLEAR IMPROVEMENT
Zacznijmy od obietnic producenta. Odżywcza maska węglowa ma za zadanie usunąć toksyny i zanieczyszczenia, ale też zapewnić doskonałą równowagę pomiędzy działaniem oczyszczającym i kojącym. W jaki sposób? Otóż w składzie owej maseczki znajdziemy miód z polnych kwiatów, który w połączeniu z rozmarynem, goździkami, miętą oraz golterią ma odżywiać i sprawiać, że skóra będzie świeża, ale i przyjemna w dotyku. Dołóżmy jeszcze węgiel bambusowy pochłaniający zanieczyszczenia oraz białą glinkę wspierającą oczyszczenie i mamy pełny komplet dla naszej skóry!
Skład maski węgłowej:
WaterAquaEau, Butylene glycol, Bentonite, Montmorillonite, Honeymelmiel, Polysorbate 20, Peg-100 stearate, Polybutene, Jojoba esters, Lavandula angustifolia (lavender) oil*, Citrus limon (lemon) peel oil*, Cananga odorata flower oil*, Mentha viridis (spearmint) leaf oil*, Rosmarinus officinalis leaf oil, Eugenia caryophyllus (clove) bud oil*, Gaultheria procumbens (wintergreen) leaf oil*, Citrus aurantium amara (bitter orange) flower extract, Triethyl citrate, Ethyl phenylacetate, Limonene, Linalool, Eugenol, Citral, Benzyl benzoate, Yeast extractfaexextrait de levure, Kaolin, Charcoal powder, Caffeine, Sodium hyaluronate, Glycerin, Trehalose, Lecithin, Ethylhexylglycerin, Xanthan gum, Caprylyl glycol, Peg-150 distearate, Silica, Hexylene glycol, Disodium edta, Tetrasodium edta, Dehydroacetic acid, Phenoxyethanol, Mica, Titanium dioxide (ci 77891), Iron oxides (ci 77491, ci 77492, ci 77499) * Essential oil
Jest ogromny, a co w nim znajdziemy? Bazową wodę, zagęstnik w postaci krzemianu glinu, białą glinkę, miód, estry jojoba, olejek lawendowy, olejek limonkowy, olejek z kwiatostanu azjatyckiego drzewa, olejek miętowy, olejek rozmarynowy, olejek goździkowy, olejek z golterii, wyciąg z pomarańczy, związki zapachowe, kaolin, puder węglowy, kofeinę, glicerynę, trehalozę, lecytynę, mikę, dwutlenek tytanu, tlenek żelaza, olejki zapachowe, konserwanty, wzmacniacze konserwantów itd.
Opakowanie, konsystencja, zapach
Maseczka zamknięta jest w słoiczku o pojemności 75 ml i przydatności od otwarcia – 24 miesiącach. Słoiczek posiada również dodatkowe wieczko, które chroni samą konsystencję. No właśnie – konsystencja. Jest czarna, czego można się spodziewać po znajdującym się w składzie węglu, ale też ma złoty połysk i to pewnie sprawka miodu. Zapach bardzo przyjemny, świeży, ciepły i miodowy. Jeśli nie lubicie kosmetyków z tym składnikiem to i aromat nie przypadnie Wam do gustu. Ja jednak uwielbiam 😉 Po nałożeniu na skórę, po kilku minutach maska zaczyna zastygać. Im dłużej przytrzymacie ją na skórze, tym stanie się twardsza. Omijamy okolice oczu!
Moja opinia – działanie!
Zacznijmy od początku, czyli od składu. Rzeczywiście znajdują się w nim wszystkie składniki, o których informuje nas producent plus jeszcze kilka innych. Jak dla mnie ok, choć muszę zwrócić uwagę, że nie jest to kosmetyk naturalny, bo mamy tutaj także inne chemiczne substancje.
Kolejna sprawa to bardzo przyjemna konsystencja, którą wygodnie się aplikuje. Ja w tym celu stosuję pędzelek do masek i dzięki niemu równomiernie rozprowadzam produkt na skórze. Oczywiście znów pojawia się ten defekt zmywania maski, którego nie lubię, ale … Moja propozycja dla Was, by przyspieszyć ten proces to zwilżenie bawełnianego ręczniczka ciepłą wodą. Przyłożenie go do skóry na kilka minut. Wtedy dodatkowo otworzą się pory skórne, a maseczkę będzie Wam łatwiej zmyć.
Jako posiadaczka skóry wrażliwej uważam z kosmetykami, które mają w składzie tak dużo olejków eterycznych czy zapachów. Tu jednak wysoko w składzie znajduje się miód, który wspaniale koi, regeneruje i odżywia. Działa też idealnie na skórę wrażliwą, a co za tym idzie zapomnijcie o podrażnieniach. Nic nie piecze, nic nie swędzi, nie ma zaczerwienienia na skórze.
Po zmyciu maseczki rzeczywiście zauważycie, że skóra jest lepiej oczyszczona, gładsza, rozjaśniona. Przy regularnym stosowaniu cera jest bardziej rozświetlona i nabiera ładnego blasku. Czy polecam? Tak! Jest to bardzo fajny produkt, a przy tym niesamowicie wydajny. Jeśli macie nieco więcej gotówki i szukacie tego typu kosmetyku to ta odżywcza maska węglowa będzie dla Was.
Cena – 125 zł
Dostępność – sklepy stacjonarne marki oraz Sephora – https://bit.ly/2RH7CXT
XOXO
Ta konsystencja świetnie wygląda ;D
Może przy jakimś przypływie gotówki uda mi się wypróbować bo zapowiada się naprawdę fajnie 🙂
To prawda! Polecam wypróbować 🙂
Brzmi ciekawie, tylko cena mnie nie przekonuje 😉
Niestety, jak większość produktów marki nie należy do najtańszych.
Czesc Anita, ja uwielbiam maski glinkowe, mam pytanie: czy maska powinna byc valy czas wilgotna czy mozna pozostawic ja do wyschniecia? Ja zawsze zostawiam do wysuszenia i przez to trzymam ja dluzej niz zaleca producent.Pozdrawiam
Najlepiej pozostawić ją do wyschnięcia. Jeśli nakładamy maskę grubszą warstwą to zawsze ten czas wysychania się wydłuży, ale nie musisz się tym abolutnie przejmować 🙂
Anitko, bardzo fajny artykuł ? wszystko fajnie opisane i super się czyta. Też uwielbiam maski glinkowe ale tak jak Ty nie lubię zmywać ale ten sam patent stosuję co Ty, również przed zmywaniem zwilżam i wtedy idzie to zdecydowanie lepiej ?? pozdrowionka
Oooo witaj Słońce! Proszę o więcej takich śladów na moim blogu 🙂 Fajnie, że stosujemy te same kroki.
?❤️?
ciekawa produkt
Dla mnie ta podstawowa wersja była dobra ale lekko przesuszała więc ta byłaby bardziej odpowiednia dla mojej skóry 🙂
To podobnie, jak u mnie. Ta pierwsza wersja była zbyt mocna, a ta jest super 🙂
O maseczkach Origins wciąż czytam pozytywne opinie, ale sama jeszcze nie miałam okazji, by je wypróbować. Pewnie, kiedy w końcu się na jakąś będę chciała skusić, nie będę wiedziała, którą z nich mam wybrać 🙂
A widzisz, u mnie nie wszystkie maseczki Origins dobrze się sprawdzają. Ta jednak jest super i jeszcze wersja Drink Up 🙂
Nie lubię zastygających maseczek z glinką i zawsze siedzę i psikam hydrolatem, żeby tylko nie dopuścić do zaschnięcia :p Z Origins mam maseczkę nawilżającą, którą bardzo lubię, a na tą może kiedyś się zdecyduję 🙂
Doskonale Cię rozumiem 😉 Ja też bardzo lubię maski nawilżające, a takie glinkowe raz na jakiś czas 😉
Ja bardzo lubię kosmetyki ORIGINS.Ich maseczka nawilżająca DRINK UP jest super.Chyba skuszę się na tą oczyszczającą bo Twoją opinia o niej brzmi zachęcająco.Pozdrawiam. K.Ilczuk
na pewno wypróbują ta maskę :))