Nie da się ukryć, że z marką SKIN SCIENCE wchodzimy w inny wymiar pielęgnacji. Zdecydowanie wyższy niż tradycyjne kosmetyki drogeryjne. W ostatnim czasie namiętnie testowałam krem na dzień z serii Molecular, który otrzymałam do sprawdzenia i podzielenia się moją opinią. Jeśli chcesz ją poznać to zapraszam Cię do dalszej części tego posta.
Skin Science Molecular – co to za kosmetyk?
Zacznijmy jak zawsze od obietnic producenta. Mamy tutaj krem o działaniu opóźniającym objawy starzenia, liftingujący i niwelującym zmęczenie skóry. Jego mechanizm ma się opierać o stymulację komunikacji międzykomórkowej w skórze , działanie senolityczne i antyoksydacyjne. Krem ma także poprawiać elastyczność skóry, zmniejszać cienie i obrzęki pod oczami, rozjaśniać przebarwienia, redukować zaczerwienienia i zapewniać wielowymiarowe nawilżenie oraz odżywienie. Można stosować go w codziennej pielęgnacji. Co więc sprawia, że ten kosmetyk od Skin Science ma dawać aż tak kompleksowe działanie? Sprawdźmy to!
Krem żelazko od Skin Science kupisz tutaj – https://www.skin-science.pl/pl/products/skin-science-r-stem-cell-line-r-molecular-ironing-cream-50g-44.html
Co jest w składzie kremu żelazka?
Zacznijmy od najważniejszych składników aktywnych. Na początek mamy lizat z komórek macierzystych orchidei Calanthe Discolor. Jest to substancja, która zapewnia biostymulację tkankową, poprawia jędrność skóry, owal twarzy oraz odmładza ją także w okolicach oczu. Następna ciekawa substancja aktywna to ekstrakt z róży alpejskiej Rododendron Ferrugineum. Tutaj mówimy już o działaniu senolitycznym, które eliminuje senescencyjne komórki zombie ze skóry. Czekaj, teraz czas na wodę kwiatową i esencjonalny olejek z płatków róży damasceńskiej, które w połączeniu dają działanie odżywcze oraz przeciwstresowe. Zapewniają skórze wypoczęty i odświeżony wygląd.
Polecam przeczytać – https://www.cococollection.pl/2024/06/10/skin-science-antyoksydacyjne-serum-odmladzajace/
Czy to tylko tyle? NIE!
W tym kremie od Skin Science znajdziemy także dodatek aceroli fermentowanej przez Lactobacillus spp oraz niacynamid. Te składniki dadzą efekt rozjaśniający i wygładzający na skórze. Do formuły producent dołożył jeszcze glukonolakton, który nawilża skórę, chroni ją przed działaniem UV, koi i działa przeciwzapalnie. Faza olejowa w tym kosmetyku oparta jest na olejach fermentowanych, dzięki czemu mamy lekkość oraz niekomedogenność całej formulacji. Wypatrzyłam w składzie także ekstrakt z lukrecji, który działa przeciwbakteryjnie, łagodząco i regulująco na nadmierne wydzielanie sebum, a do tego jest wspaniałym antyoksydantem. Jest także ekstrakt z korzenia ostrokrzewu paragwajskiego o właściwościach przeciwzapalnych, antyoksydacyjnych. Redukuje podrażnienia, zaczerwienienia, wspiera regenerację skóry i procesy naprawcze. A znów ekstrakt z korzenia Angelica Gigas wzmacnia barierę ochronną skóry, ale też chroni przed szkodliwym działaniem UV. Czy teraz widzisz ile w tym kremie mamy dobrych składników?
Dodam jeszcze to!
W tym kremie od Skin Science nie znajdziesz żadnych kontrowersyjnych składników. Nie musisz się o nic obawiać. Są promotory przenikania, są konserwanty, są tradycyjne zagęstniki, ale nie ma też sztucznej kompozycji zapachowej. Co więcej, marka podaje wyniki badań aplikacyjno – użytkowych, które trzeba przyznać są genialne. Zobacz, 100% osób potwierdziło efekt odżywienia skóry. Aż 100% osób potwierdziło efekt silnego nawilżenia skóry. Co ciekawe, aż 100% osób potwierdziło zdrowszy wygląd, a 95% efekt poprawy elastyczności skóry! Czy to nie jest zadziwiające? Ważne! Wyniki pojawiły się po 4 tygodniach stosowania kremu według zaleceń producenta, a skuteczność potwierdzona została przez niezależny, specjalistyczny ośrodek badawczy.
Polecam przeczytać – https://www.cococollection.pl/2024/04/22/skin-science-light-shield-spf-30/
Opakowanie, sposób użycia, przydatność.
Krem żelazko od Skin Science zamknięty jest w plastikowym opakowaniu z pompką, przez co jest też higieniczny w użyciu. Jego pojemność to 50 g, a data przydatności znajduje się na papierowym kartoniku, w który jest dodatkowo zapakowany. Wiemy, że kosmetyk został przetestowany dermatologicznie, jest wegański, a zapachy, które w nim znajdziemy mają ograniczoną ilość alergenów. Na zewnętrznym kartoniku marka Skin Science umieściła także informacje jak stosować krem, z czym łączyć w porannej, a z czym w wieczornej pielęgnacji oraz informację o środkach ostrożności.
Konsystencja – dla kogo będzie ten krem?
Byłam bardzo ciekawa, jaka to będzie konsystencja. Zdziwiłam się niesamowicie, bo krem okazał się wyjątkowo lekki. Dodam nawet, że ma formułę przypominającą kremowe mleczko. Jest to genialne rozwiązane szczególnie dla osób, które posiadają skórę mieszaną, tłustą, a nawet trądzikową, bo nie muszą obawiać się, że produkt będzie zbyt ciężko. Z drugiej strony podoba mi się to, że osoby ze skórą suchą, odwodnioną mogą potraktować ten krem nawet jako serum i dodatkowo połączyć go z gęstszym, bardziej tłustym kremem na dzień lub filtrem SPF. Jest natomiast w kremie jeden mały minus. Znajdziemy w konsystencji mikroskopijne rozświetlające drobinki. Rozumiem zamysł marki, by zwiększyć efekt blasku na skórze, ale taka opcja nie zawsze przypadnie do gustu np. mężczyznom. Krem jest tak fajnie przemyślany, że również panowie mogą z niego korzystać, więc jeśli producent zrobi taką wersję bez drobinek to już będzie wielkie wow! Znam także kobiety, które nie lubią takiego rozwiązania, dlatego muszę dać tutaj mały minusik.
Moje testy i moja opinia. Od tego zacznę!
Kto mnie zna ten wie, że bardzo przykładam się do testowania kosmetyków. Szczególnie tych droższych, nowoczesnych kosmetyków, na które trzeba przeznaczyć nieco więcej gotówki, a co za tym idzie trzeba być do nich przekonanym. Zacznę więc od tego, że bardzo podoba mi się skład, konsystencja i delikatny zapach, który mało kto wyczuje. Kolejnym plusem jest dla mnie to, kto tworzy markę i skupia się nie tylko na właściwościach kosmetyków, ale i na efektywnym działaniu. Wiemy, że mowa tutaj o kobiecie, naukowcu, osobie z ogromną wiedzą i doświadczeniem. To też sprawia, że kosmetyki Skin Science przechodzą dodatkowe testy i badania, a dla mnie kosmetologa ma to znaczenie. Lecimy dalej, czyli pierwsze próby i testy. Krem super rozprowadza się na skórze i momentalnie w nią wchłania. Nie pozostawia tłustej i lepkiej warstwy. Można od razu nałożyć na niego krem z SPF, dodatkowy krem na dzień, maskę na noc itp. Jest też świetnym rozwiązaniem bezpośrednio pod makijaż! Zero podrażnienia, pieczenia, swędzenia, wręcz przyjemne ukojenie i natychmiastowy efekt nawilżenia.
To musisz wiedzieć!
Podczas testów tego kremu od Skin Science bardzo dokładnie sprawdzałam moją skórę. Odstawiłam kosmetyki o podobnym działaniu, by nie zaburzać efektów. Bardzo szybko, bo już po pierwszym tygodniu zauważyłam, że skóra wygląda lepiej. Jest ukojona, gładka i w dobrym stanie. Po kolejnych 2 tygodniach zaczęłam odnosić wrażenie, że zmarszczki na czole są bardziej wygładzone. Czasem się śmieję, bo osoby, które nie widzą mnie na żywo twierdzą, że mam w tej okolicy zrobiony botoks, a nie jest to prawda. Wygląda na to, że nie tylko ja widzę, jak działa ten krem 😉 Ale tutaj Cię zaskoczę!
Stosuję retinol wieczorem, to czy rano taki krem od Skin Science będzie ok?
No właśnie, wprowadziłam do mojej pielęgnacji kolejną nowość w ofercie marki Skin Science – serum z retinolem Exobiom. Oczywiście w wieczornej pielęgnacji. Co na dzień? No właśnie ten nowoczesny kosmetyk, krem żelazko. Sprawdza się super. Dlaczego! Bo dzięki lekkiej formule, przy mojej skórze mieszanej nie czuję obciążenia. Bo wzmacnia barierę naskórkową i daje nawilżenia. Bo chroni dodatkowo moją skórę przed UV, a jest to bardzo ważne przy retinolu, więc w połączeniu z filtrem SPF mam genialne rozwiązanie. I chyba nie zdziwi Cię teraz, jeśli napiszę – POLECAM! Tak, weź pod uwagę wszystkie moje wskazówki, czyli formułę, składniki, opakowanie, drobinki, działanie na dzień, działanie pod SPF, połączenie z silniejszą kuracją wieczorną. I jeśli teraz zastanawiasz się czy kupić to będziesz mieć odpowiedź.
XOXO
autor posta – kosmetolog Anita Kobus. Nie współpracuję płatnie z marką Skin Science. Otrzymałam ten kosmetyk jako niezobowiązujący prezent i postanowiłam go zrecenzować ponieważ uważam, że warto.
Cześć, mam na imię Anita i oprowadzę Cię po świecie kosmetyków.
Z zawodu jestem kosmetologiem i od dawna interesuję się skórą, dobrze dobraną pielęgnacją, ale też kosmetykami. Lubię testować nowości i sprawdzać ile z obietnic producenta rzeczywiście jest prawdą.
Na moim blogu znajdziesz nie tylko recenzje i opinie o kosmetykach. Jest tutaj znacznie więcej!
Jeśli jeszcze Ci mało koniecznie sprawdź mój Instagram oraz kanał na You Tube – COCO COLLECTION.
W pełni podzielam Twoja opinię! Te drobinki faktycznie mogą wystraszyć płeć męską. Mnie jedynie na początku używania, potem się przyzwyczaiłem. Pozdrawiam 🙂
Super, że podzielasz moją opinię 🙂
Miałam kupić dziś ten krem, ale informacja o tych drobinkach mnie zniechęciła…
Ten kosmetyk zapowiada sie bardzo interesująco