” Dedykuję ją kobietom, życząc, aby już nigdy nie musiały się martwić swoim wyglądem i mogły bez obaw wychodzić z domu bez makijażu, kiedy tylko zechcą… Mam nadzieję, że ta książka stanie się również inspiracją dla kosmetologów i dla tych, którzy dopiero myślą o swojej drodze zawodowej, bo wierzę, że skin coach będzie zawodem przyszłości… „ Bożena Społowicz
Kiedy książka pojawiła się w sprzedaży od razu wywołała masę zamieszania. Zarówno wśród zwykłych kobiet, które chcą prawidłowo dbać o swoją skórę, ale i wśród ludzi po fachu czyli kosmetologów, kosmetyczek, lekarzy itp. Dlaczego? O tym będzie dzisiejszy post. Postaram się podejść do tematu w kilku kategoriach. Jako amatorki, jako kosmetologa i jako blogerki kosmetycznej. Skąd taki podział? Otóż inaczej się nie da. Autorka porusza w książce kwestie kobiece, profesjonalne ale i nawiązuje do tego, co dzieje się w sieci.
Aby jak najlepiej zrelacjonować Wam owy poradnik, bo do takiej kategorii należy zaliczyć tę książkę muszę rozpocząć od treści poruszanych od początku, aż do końca. I tak właśnie pierwsze strony należą do przedstawienia, a raczej prezentacji autorki, czyli jak to się zaczęło i skąd pomysł. Bardzo lubię takie wstępy, gdyż świadczą o tym, że autor chce się do nas zbliżyć i zachęcić tym samym do czytania. Następnie przechodzimy to wskazówek typowo „coachingowych”. Wyznaczamy cele, do których chcemy dążyć, wypisujemy ważne dla nas wskazówki, tworzymy „koło skóry”. I tu muszę przyznać, że jestem mile zaskoczona. Tego typu podejście zachęca mnie do kolejnych czynności i poznawania książki. Jestem pozytywnie motywowana, chcę coś osiągnąć. Ten etap jak najbardziej dla mnie na plus. Co się dzieje dalej?
Autorka wyjaśnia nam wszystkie ważne składniki, które można zaliczyć do pielęgnacji: styl życia, odpowiednia dieta, itp. Podkreśla jak ważne jest owe połączenie i spojrzenie holistyczne. Nie mogę się z tym nie zgodzić. Od dawna wiemy, że brak snu czy ciągły stres odbija się na naszym zdrowiu, a to w następstwie na naszej skórze. Podobnie jest z dietą. Im więcej tzw. śmieciowego żarcia tym gorzej dla nas.
„… Pamiętaj – na początku drogi motywacja jest najłatwiejsza. Wtedy jesteś spragniona wiedzy i gotowa do działania. Do dzieła! … „
Kolejny na drodze staje nam rozdział poświęcony skórze. Nie możemy odpowiednio podejść do pielęgnacji, jeśli nie mamy potrzebnej wiedzy i nie wiemy, jak zbudowana jest skóra czy też jak działa. Obiło mi się o uszy, że przedstawione informacje przez autorkę książki nie są prawdziwe. I tu nie mogę się zgodzić otóż wszystko to, o czym wspomina Pani Bożena jest prawdą, tym bardziej ryciny na temat samej budowy skóry. Inaczej ma się natomiast kwestia podziału, czyli rodzaje cery. I tu jako kosmetolog mam przed oczami coś, co nie cieszy mnie już tak bardzo, a nawet zastanawia. Autorka twierdzi, że nie ma cery mieszanej, a jest tylko sucha, tłusta i normalna. Owy podział bazuje na wiedzy, którą zdobyła i doświadczeniu jakie posiada. Dodatkowo proponuje nam wykonanie testu, który zakwalifikuje naszą cerę do odpowiedniego typu. Ok, a co w momencie, gdy owy test nie wychodzi tak, jak autorka przewidziała? Wyobraźcie sobie, że moje odpowiedzi wskazują na cerę tłustą i suchą!!! Co teraz? Czy teoria autorki nadal się zgadza? Regularnie badam stan mojej skóry w gabinecie u dermatologa przy pomocy odpowiedniego sprzętu i zawsze wychodzi podobnie. Moja cera ma typ mieszany, a w związku z tym nie mogę potwierdzić zgodności z Panią Bożeną.
„… Z mojego punku widzenia, popartego wiedzą i wieloletnią praktyką, wyróżnienie skóry mieszanej i stosowanie dla niej dwóch różnych metod pielęgnacji jest bezzasadne. Skórę mamy jedną i może ona mieć cechy nadprodukcji łoju lub jego niedostatecznego wydzielania…”
Kiedy już dojdziemy, jaką posiadamy cerę należy przejść do wskazówek dotyczących odpowiedniej pielęgnacji. Autorka stworzyła „piramidę młodości”, która osobiście bardzo przypadła mi do gustu. Owszem, nie jest dla mnie nowością, ale dla wielu kobiet może być. Najważniejsze oczyszczanie! Zgadzam się jak najbardziej!!! Następnie odbudowa, kosmetyki naprawcze, nawilżanie. Dalej jestem na tak! Antyoksydacja – kolejny ważny punk! Filtry UV – jak najbardziej! I na koniec odmładzanie, czyli wisienka na torcie. Każdy poruszony punkt to obowiązek i wyznaję podobną zasadę, jak autorka, która nie tylko opowiada jak ważne jest zachowanie owej równowagi, ale też przedstawia składniki aktywne oraz cenne porady uzupełniające: dieta, styl życia itp.
Czas na ważne rytuały, techniki pielęgnacyjne i kosmetyki. Wyraźnie widać, iż Pani Beata jest zwolenniczką naturalnej pielęgnacji i do takiej nas zachęca. Mydło Aleppo do mycia twarzy, rękawica Kessa jako peeling ciała, szczotkowanie włosów odpowiednią szczotką, maseczki w płacie, olejki, kolagen, kwas hialuronowy w pielęgnacji, destylowana woda czy niejałowe gaziki. Bardzo ciekawe i ważne wskazówki, z których warto skorzystać. Dla mnie znów nic odkrywczego 😉
Zaskoczyło mnie jednak podejście do kremów na noc. Zacznę od produktów na okolicę oczu. Autorka sugeruje rezygnację z tego kosmetyku w wieczornej pielęgnacji i o ile jestem jeszcze w stanie przychylić się do jej motywacji to absolutnie nie zgadzam się z teorią, że na oczyszczoną skórę nie ma sensu nakładanie kremów na noc, bo skóra i tak sama się regeneruje.
„… Nie musisz używać kremów na noc. Skóra podczas snu sama się regeneruje… Zrezygnuj również z kremu pod oczy, bo zwykle powoduje on zastoje limfy … „
To, że skóra w nocy intensywnie pracuje powinien wiedzieć już każdy, ale co się dzieje ze skórą zniszczoną w ciągu dnia? Co jeśli przesadziliśmy z opalaniem? Co jeśli nasza skóra jest mocno przesuszona? Co w momencie podrażnień czy uszkodzeń po zabiegach kosmetycznych? Bywa tak, że musimy wspomóc naszą skórę w działaniu. Musimy dostarczyć jej dodatkowych substancji. A kiedy to robić, jak nie w nocy, gdy odpoczywamy, gdy nie mamy styczności z wolnymi rodnikami, gdy nie ma promieniowania?
Teraz przejdźmy do odchudzania kosmetyczki. Autorka sugeruje nam minimalizm. Nie ma w tym nic złego. Jeśli stosujecie się do takiej zasady w Waszym życiu, czemu nie zastosować jej również w łazience? Według mnie mydło do mycia skóry, krem po oczy na dzień, krem naprawczy i serum z witaminą C to zbyt mało. Tutaj jednak najważniejsza jest nasza skóra i jej stan. Bywa, że w danym okresie naszego życia potrzebujemy złuszczania lub też kosmetyków przeciwzmarszczkowych. W innym potrzeba nam odbudowy i nawilżenia. Czasem pojawia się problem z trądzikiem. Co wtedy? Podoba mi się, że Pani Bożena zachęca do czytania składów kosmetyków. Podoba mi się również jej podejście do marketingu i reklam. Dodatkowo oferuje nam w książce linki, które pomogą w analizie składników kosmetycznych i wyjaśnia działanie substancji kontrowersyjnych. Następnie przechodzimy do planu pielęgnacji.
Autorka oprócz wyznaczenia kolejnych kroków pielęgnacyjnych dobranych do odpowiedniego typu skóry poleca kosmetyki.
„…Postanowiłam, że podam stosunkowo ograniczony wybór kosmetyków, bo tylko w takiej konfiguracji w jakiej występują teraz, mam pewność, że zadziałają. Podkreślam, że kosmetyki te są moim subiektywnym wyborem. Żadna z film kosmetycznych nie sponsoruje proponowanych przeze mnie produktów…”
A to ciekawe, bo praktycznie przy każdym typie cery pojawia się kilka kosmetyków tej samej marki? Efekt zamierzony, czy Pani Bożena wyjątkowo ulubiła sobie daną firmę???
Zbliżamy się już do końca więc, czas na makijaż. Według autorki powinien on być kropką nad i!!! Świetnie, też jestem takiego zdania. Kiedy tylko mam okazję, by chodzić przez cały dzień bez podkładu i innych mazideł robię to z ogromną przyjemnością. Wyznaję zasadę, że najważniejsza jest piękna skóra, a później tylko możemy ją dopieścić odpowiednim makeup’em. Wiele razy Wam o tym wspominałam i polecam podobnie, jak autorka.
Ostatnia część książki to propozycje wykonania naturalnych kosmetyków, co przypadnie do gustu zwłaszcza osobom uwielbiającym taką pielęgnację. Kilka ciekawych przepisów, łatwych, do wykonania w domowym zaciszu.
Książka napisana jest łatwym i przystępnym językiem. Nie ma w niej fachowego słownictwa, więc tym bardziej dotrze ona do każdej z nas. Nie podoba mi się jednak, iż autorka neguje działalność dziennikarzy oraz blogerów, a tym bardziej pozyskiwanie informacji z sieci. Rozumiem, że swoją wiedzę zdobyła ona z książek, ale i doświadczenia w zawodzie kosmetologa. Niestety nie każdy bloger wciska Wam kity i nie każdy dziennikarz opisuje ściemy. Jestem blogerką już prawie 6 lat. Zaczęłam pisać z pasji, która przerodziła się w coś więcej. Postanowiłam pójść na studia, zrobić odpowiednie kursy i rozwijać się w tym kierunku. Nie tylko dla siebie, ale i moich czytelników czy widzów. W ten sposób staram się przekazać innym wiedzę, którą posiadam i tym samym zachęcić innych do prawidłowych kroków w pielęgnacji. Recenzje kosmetyków zawsze przygotowuję rzetelnie i jeśli coś jest nie tak, to o tym głośno mówię. Zawsze zastrzegam sobie prawo do oceny i nawet nie wiecie ile razy straciłam współpracę, bo nie napisałam samych ochów i achów. Ale mnie to nie obchodzi, bo wiem, że po drugiej stronie siedzi kobieta / mężczyzna, który mi ufa w pewnym stopniu i chce poznać prawdę. Owszem, wielu blogerów piszę głupoty dla kasy, sławy czy darmowych kosmetyków, ale to tylko świadczy o nich. Nie widzę sensu przekreślania wszystkich i wrzucania ich do jednego worka!!!
Uważam, że książka jest kontrowersyjna. Pojawiają się w niej informacje, z którymi nie mogę się zgodzić, ale i takie które chętnie stosuję w mojej codziennej pielęgnacji. Brakuje mi jednak w niej więcej coachingu. Czuję niedosyt i właśnie jako kosmetolog to chciałam poznać. Chciałam dowiedzieć się, jak bardzo nowatorski może być ten zawód, a tego nie dostałam. Według mnie jest to poradnik, jak każdy inny i tu rodzi się pytanie, czy to chciała osiągnąć autorka? Jeśli tak, to słabo! Nie widzę nic odkrywczego w skin coachingu! Porady, które w nim się znajdują stosują kosmetolodzy/ kosmetyczki/ dermatolodzy po każdej wizycie swojego klienta/ pacjenta lub też w trakcie. Doradzają, jak ważne jest połączenie diety, zdrowego stylu życia z pielęgnacją. Dobierają odpowiednią pielęgnację domową do stanu skóry. Zachęcają do stosowania dodatkowych suplementów itp. Często też odradzają mocny makijaż i polecają kosmetyki, które są godne uwagi.
Pytacie mnie, czy polecam? Szczerze? Strata czasu dla kosmetologa, ale za to odrobina wiedzy dla zwykłego śmiertelnika. Jeśli jeszcze nie wiecie, jak prawidłowo dbać o skórę to ten poradnik może być dla Was pomocny.
XOXO
Świetna fachowa recenzja! Moja mama własnie kupiła ta książkę, więc jak tylko wrócę do domu to od razu ją przeczytam!
Moim zdaniem pisarka nie miała na myśli tworzenia książki dla kosmetologa czy dermatologa. Tak jak napisała na samym początku. Dedykuje tą książkę kobietom i kosmetologom, którzy dopiero zaczynają swoją drogę w karierze i odkrywaniu. Dla osób już ze zdobytym wykształceniem na ten temat ta książka będzie za pewne sprawiała niedosyt 😉
Pozdrawiam!
Chętnie bym taką książkę przygarnęła do siebie 😉
zaciekawiła mnie ta książka. Lubie poradniki 🙂
Chyba się po nią przejdę do ksiegarni 🙂
Anitko, popraw imię autorki w tekście ;). Ewa