Opalenizna a’la skwarka i wylegiwanie się długimi godzinami na słońcu są już dawno passe! Wiecie też doskonale, że nie jestem zwolenniczką mocnej, naturalnej opalenizny, a już tym bardziej solarium. Od kilku lat dbam o moją skórę najlepiej jak się da i chronię ją przed negatywnymi skutkami promieniowania poprzez stosowanie wysokich filtrów. Ale!!!! Tutaj pojawia się pewien mały szczegół, o którym wielokrotnie Wam wspominałam. Lubię słońce i regularnie korzystam z samoopalaczy. W zeszłym roku opowiadałam Wam o piankach do ciała. Mogliście też poznać fajne produkty do twarzy. A tym razem przychodzę do Was z totalną rewolucją w opalaniu!!! Uwaga, uwaga nadciągają wody samoopalające do twarzy i ciała! Hit 2018 roku!!!
Rewolucja w opalaniu!!!
Jeszcze przed okresem letnim moją uwagę zwróciły hasła reklamowe wśród popularnych marek tworzących kosmetyki do opalania. Coś nowego, coś delikatniejszego, coś co nie brudzi ubrań itd. Zaczęłam zauważać pojawiające się na naszych, sklepowych półkach wody samoopalające i stwierdziłam, że koniecznie muszę je poznać. Na początek postawiłam na markę St.Tropez. Zapytacie dlaczego? Otóż w zeszłym roku byłam z niej bardzo zadowolona i tym razem podjęłam decyzję, że jak już mam sprawdzać to zacznę od ulubionych marek. I tak właśnie od kilku tygodni stosuję wodę do ciała oraz mgiełkę do twarzy. Chcecie poznać moją opinię na ich temat? Jak myślicie, czy rzeczywiście te kosmetyki okazały się taką rewolucją?
Wody samoopalające – co to takiego?
Na początek formuła – lekka, bezbarwna woda, która po zetknięciu z naszą skórą ma nadać jej zdrową i złocistą opaleniznę. Wyróżnia ją to, że posiada w 100% naturalne substancje samoopalające w składzie. Nie znajdziemy tu parabenów, ftalanów czy innych związków kontrowersyjnych. Zapytacie o dihydroksyaceton. Jest, ale pochodzenia roślinnego! Co więcej? Ekstrakt z hibiskusa, który chroni skórę przed szkodliwym działaniem środowiska oraz woda z zielonych mandarynek, która odświeża i nawilża skórę.
Kolejny plus to przepiękny tropikalny zapach, zarówno w produkcie do ciała jak w mgiełce do twarzy. Idziemy dalej? Żadnego z tych preparatów nie trzeba zmywać!!! Tak, tak! Zazwyczaj po kilku godzinach od aplikacji prysznic jest obowiązkowy, a tu proszę. Opalenizna na ciele pojawia się już po 4 godzinach. W przypadku twarzy jest podobnie.
Oba produkty będą świetnym rozwiązaniem dla „białasków”, a także sprawdzą się idealnie na początku przygody z samoopalaczami. Woda do ciała po wyciśnięciu z buteleczki zamienia się w lekką piankę, która dobrze rozprowadza się na ciele i która momentalnie się wchłania. Z mgiełką do twarzy jest jeszcze mniej roboty, bo wystarczy że spryskacie skórę i gotowe. Możecie też dokładać mgiełkę w ciągu dnia na makijaż! Coś wspaniałego! Jak już wspomniałam wyżej opalenizna pojawia się po kilku godzinach i jest bardzo delikatna. Nie tworzą się plamy. Mgiełka do twarzy nie podkreśla porów skórnych. Kolor na skórze jest naturalny, ale ciepły. Tak, jakby musnęło Was słońce. Poza tym, owe preparaty będą świetnym rozwiązaniem po wakacjach w celu podtrzymania opalenizny, jak również sprawdzą się w sezonie jesienno – zimowym.
Minusy wód samoopalających!
To nie są kosmetyki dla osób, które chcą uzyskać w szybkim tempie mocną, intensywną opaleniznę. Tutaj ten efekt pojawia się stopniowo i nigdy nie będzie tak wyrazisty, jak w przypadku np. ekspresowej pianki Vita Liberata czy St. Tropez.
Zapach podczas utleniania to kolejna ważna sprawa. Jeśli chodzi o mgiełkę do twarzy to możecie być spokojni. Nie wyczułam nic!!! Ale w przypadku wody do ciała niestety pojawia się delikatny charakterystyczny aromat, który znika po kąpieli. Nie jest on tak silny, jak po użyciu standardowych samoopalaczy, ale jest!!!
Wiem, że interesuje Was również brudzenie ubrań i pościeli. Tutaj mogę Was zaskoczyć, bo o takich sytuacjach możecie zapomnieć. Ale!!! Pojawia się kolejny mały minus. O ile nie zauważyłam brudnych ubrań i pościeli to bardzo delikatnie, na szwach białego biustonosza pojawiły się brązowe smużki ( od wewnętrznej strony ). Zeszły po praniu!
Dostępność, cena!
Wody samoopalające dostaniecie już w sprzedaży w praktycznie każdej drogerii czy też perfumerii. Szukajcie pod tymi linkami:
Woda do ciała – https://bit.ly/2K3GWQH
Mgiełka do twarzy – https://bit.ly/2JYWKFb
Polecam również poczytać:
Krem stopniowo opalający – https://bit.ly/2KblQ2L
Samoopalacz do twarzy – https://bit.ly/2JYezE4
Pianka do ciała – https://bit.ly/2K5RxdF
Olejek opalający – https://bit.ly/2JWdpJ9
Koncentrat brązujący do twarzy – https://bit.ly/2IdTCPI
Top 5 do twarzy – https://bit.ly/2ywxDnM
XOXO
** To nie jest post sponsorowany!
Ja od kilku lat używam balsam stopniowo opalający z La Mer, pięknie pachnie niczego nie brudzi i delikatnie opala.Ta wodna pianka do ciała brzmi zachęcająco i wypróbuję ją jeszcze w tym sezonie. Polecone przez Ciebie produkty Caudalie w moim wypadku balsam liftingujący pod oczy sprawdził się doskonale. Dzięki za polecenia. Pozdrawiam .
Już od jakiegoś czasu myśle o wypróbowaniu tego balsamu La Mer, bo ma świetne opinie. Cieszę się, że balsam Caudalie dobrze się u Ciebie sprawdził :* :* :*
Dziwne bo mi się po tej mgiełce do twarzy robią plamy…używam tez tej samej st.tropez bronzing water mist…i lepszy efekt bez plam mam po chusteczcze samoopalajacej z bilendy za 1.50 zł ….
super wpis, chętnie poczytam więcej 🙂
Lubię nowinki kosmetyczne i musze przyznać, ze o takim czymś jeszcze nie słyszałam.